Ślub Marty i Tomka

 

MARTA

Wyspiarka ze Świnoujścia (chociaż choroba morska daje to pod wątpliwość ;) ), Szczecinianka aż w końcu od czasów studenckich Wrocławianka. Pani Magister ekonomii, tancerka i instruktorka tańca towarzyskiego. Zodiakalny byk, 160 cm moralności i zorganizowania w jednej osobie. Uwielbia wysokie buty, krem Nivea, ciuchy w kropki, czytanie instrukcji i Transformersy, ale tylko na dużym telewizorze. Podobno świetnie wygląda w każdej czapce – mimo to żadnej nie nosi z racji psucia fryzury. Nie akceptacje zaprasowanych rękawów w męskich koszulach, mrugających diod i światełek podczas snu, a także braku symetrii we wszystkim co ją otacza. Jest osobą ciepłą i uprzejmą z gigantyczną dawką humoru, zarezerwowaną jednak tylko dla najbliższych. Umie udawać głos wszystkich maskotek w domu, rzucanie zwiniętymi papierkami po cukierkach w narzeczonego uważa za swoje dobro kulturowe i tradycję rodową, gdyby mogła żywiłaby się tylko serem żółtym i kawą. W chwilach wolnych, gdy jest ciepło, chętnie spędza czas na powietrzu w parku na grillu, czy grając w Badmintona. Gdy jest zimno lubi jazdę na łyżwach lub chwilę leniuchowania przy kubku gorącej herbaty. Jej marzeniem jest być szczęśliwą, a także lot na złotym kondorze z „Tajemnic złotego miasta”.

Marta

 

 

TOMEK

Wielki ciałem i jeszcze większy duchem, niezwykle towarzyski przedstawiciel ludzkiego gatunku. Kochający jeść i spać, lubiący uporządkowanie i konkrety, a żyjący w ciągłym chaosie. Lubi, gdy ma rację, choć sam nie wie o co mu właściwie chodzi. Nie ma chwili wolnego, ale wciąż twierdzi, że przecież nic nie robi. Lubi ciepłe kapcie, dziurawe dresy, miękkie szlafroki i popołudniowe drzemki. Cierpi na wrodzoną nietolerancję warzyw. Jeśli tylko ma czas, lubi w doborowym towarzystwie pozabijać trochę potworów. Uzależniony od wysiłku fizycznego, najszczęśliwszy czuje się, gdy nie ma już siły się ruszyć. Jeśli spróbujesz zabronić mu tańczyć, możesz tego nie przeżyć. Jest przebojowy, ale skromny. Spokojny, ale impulsywny. Ugodowy, ale bezkompromisowy. Stanowczy, ale niezdecydowany. A przede wszystkim kompletnie szalony – w końcu w ciągu jednego dnia postanowił, że chce się ożenić!

 Tomek

 

 

NASZA HISTORIA

Wiadomo coś więcej o każdym z Nas, czas więc na kilka słów o tym, jak to się stało, że za parę tygodni staniemy się małżeństwem. Nasze losy przeplatały się już od wielu lat, kiedy to spotykaliśmy się na tych samych turniejach tańca, nie znając się jednak osobiście. Nasze rozmowy potwierdzają co najmniej 3 takie spotkania w Legnicy, Trzebnicy oraz Brzegu Dolnym.

Legnica 2006 r.Legnica 2006 r.

Bliżej poznaliśmy się dopiero na szkoleniu tanecznym zorganizowanym w Opolu w 2009 r. Następne miesiące spędziliśmy spotykając się „na gruncie towarzyskim” w mniejszym bądź większym gronie znajomych. Dopiero pod koniec 2009 roku siedząc na jakimś spotkaniu stwierdziliśmy, że chyba wypadało by już uznać, że jesteśmy parą prywatnie oraz załatwić sprawy formalne tzn. ustalić datę rocznicy ;-) Tomek jako osoba ledwie pamiętająca własną datę urodzin zaproponował, by datę tą stanowił Sylwester, co bardzo ułatwiłoby sprawę. Marta, jako osoba wyjątkowo bezproblemowa, zgodziła się. W ten właśnie sposób rozpoczęła się nasza wspólna droga!

Jako osoby wielce zajęte nie mieliśmy dla siebie zbyt wiele czasu, dlatego też staraliśmy się maksymalnie wykorzystywać każdą wspólnie spędzoną chwilę. Mieliśmy i nadal mamy w zwyczaju chodzić na coś dobrego do jedzenia (lubimy włoską kuchnie, Tomek – wszelkiego rodzaju mięcho, Marta – rybki), do kina czy na innego rodzaju spektakle. Tradycją stały się nasze rocznice, w które zamiast zwykłych prezentów robimy sobie niespodziankę – zabieramy drugą połówkę właśnie na jakiś koncert czy przedstawienie. Szczególnie zapadły nam w pamięci występy łyżwiarzy na Stadionie Narodowym (Plushenko!), koncert Gotan Project, show STOMP, czy przedstawienie Prometeusz. Wiecznie zajęci, preferujemy wakacje, na których leżymy do góry brzuchami i nabieramy energii na kolejny sezon. Te dwa tygodnie spędzane co roku „non stop” razem już jakiś czas temu pozwoliły nam stwierdzić, że naprawdę do siebie pasujemy.

Lanzarote 2011 r.Lanzarote 2011 r.

Tak minęło parę lat, aż pojechaliśmy na koncert Modern Talking. Podczas koncertu Tomasz nie chciał kupić Marcie świecącego pierścionka z diodą za 3 zł, mimo iż dawno jej go obiecał. Nie kupił go, mimo iż Marta bardzo chciała go mieć. Godzinę później dał jej jednak inny… zaręczynowy!!!

W ten właśnie sposób staliśmy się narzeczeństwem… nigdy chyba nie wypiliśmy tyle szampana, biorąc pod uwagę wszystkich spontanicznych gości na następny dzień ;) Kilka miesięcy później zaczęliśmy myśleć, jak zaplanować naszą dalszą przyszłość. Ustaliliśmy datę ślubu, zarezerwowaliśmy salę i DJ (jasne że Pro Jacka!) i przez trochę było spokojnie. Teraz jednak gorączka organizacji ślubu, wesela i remontu mieszkania nas dopada. Walczymy jednak dzielnie i wierzymy, że do 11 lipca wszystko będzie gotowe!


© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl